Damska torebka – studnia bez dna….
Na warsztat moich ostatnich dylematów wpłynęła moja własna, osobista torebka. Do szewskiej pasji doprowadziło mnie znalezienie „na gwałt” dzwoniącego telefonu. Dzwonek brzęczał niemiłosiernie a ja bezskutecznie usiłowałam znaleźć w niej aparat. Syzyfowa praca…melodia grała nieustannie doprowadzając mnie do szału a telefonu ani widać, za to słychać – a jak!!! Była cała reszta, ale winowajcy brak. Jakież to zdziwienie malowało się na twarzy przypadkowego widza całej mojej „życiowej sytuacji” – starszego Pana, który widząc moje poszukiwania – przyglądał się i zapewne przecierał oczy ze zdumienia, co może zawierać takie małe damskie co nie co… Zawartość torebki obejmowała standardowy niezbędnik każdej z nas. Sądząc po minie – męska część mojej widowni, nie podzielała zdania…bo jak tu wytłumaczyć okoliczność, że w stosunkowo małej torebce znajduje się; lusterko, portfel, długopis, okulary słoneczne, do czytania, notes, kalendarz, przenośny odtwarzacz muzyki, perfumy, klucze, parasolka, tabun pomadek – bo nie wiadomo, która aktualnie pasuje mi do ubioru?, konturówka, kanapki do pracy, chusteczki, gazeta, ulubiony tomik poezji, mała butelka wody mineralnej, cukierki, zużyte bilety, paragony, wyciągi z bankomatu, czyli wszystko co można uznać teoretycznie za śmieci… a jednak tu są, były i będą zawsze… Złośliwi twierdzą, że ich zawartość można porównać do tablicy Mendelejewa. Można znaleźć tu prawie wszystko…że zamiast ulubionej pomadki znajdzie się tu także saperka, czy paczka wełny mineralnej. Nie zaprzeczam, ale i nie potwierdzam. Faktem jest, że zawartość ich jest obszerna, ale przecież my zawsze, ale to zawsze jesteśmy przygotowane na wszystko. Nie dziwi więc fakt, że w małej torebuni można upchnąć trzy zgrzewki wody mineralnej, karton po kaloszach i drzwi od Mercedesa. Tak potrafi tylko kobieta. Finalnie telefon się znalazł, tylko jakoś dziwnie już nie dzwonił… Co wy na to dziewczyny? Jak zawartość waszej torebki? Domniemam, że podobnie… A poza tym damska torebka nie jest po to, aby w niej coś znaleźć, ale po to, by w niej wszystko było”. Oto puenta…i po moim dylemacie…
PS. uwielbiam być kobietą…
